Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W Szkole Podchorążych godzina wykładu, — na progu staje Piotr Wysocki, przemawia silnym głosem:
— Polacy! godzina wybiła. Dziś zwyciężym lub zginiem!
— Do broni! do broni! — rozległy się okrzyki, i wszyscy już gotowi. Dawno oczekiwali na tę chwilę.
Garstka walecznych szerzy w mieście trwogę: wróg zaskoczony nie zna sił powstańców, nie wie, z kim walczyć będzie. Pułki rosyjskie otaczają dzielnice Belwederu i Łazienek, dwukrotnie przebił się przez nie Wysocki i na czele stu sześćdziesięciu dąży ku Nowemu Światowi.
Na placu Trzech Krzyży po raz pierwszy generał Polak zastępuje im drogę. Jest uczciwym Polakiem, patrjotą, lecz czyn ich nazywa szaleństwem, spieszy na pomoc księciu.
— Do broni! do broni! — wzywają powstańcy, idąc przez puste i ciemne ulice. Czyż Warszawa się z nimi nie połączy?
Tu i owdzie uchyla się zamknięta brama, wysuwa się z niej szybko ciemna postać i staje obok idących.
Szeregi zwolna rosną.
— Do broni! do broni! — rozlega się co chwila grzmiący okrzyk.
Dokąd idą?
Do arsenału po broń dla powstańców. Arsenał na ulicy Długiej, więc droga dość daleka. Tam ich czeka walka zacięta. Arsenał zdobyć muszą.
Do Belwederu na wezwanie księcia spieszą tymczasem polskie i rosyjskie pułki. Generałowie o spisku nie wiedzą, nie rozumieją, co to wszystko znaczy. Maszerująca garstka otacza każdego spotkanego na drodze:
— Generale, prowadź. Śmierć tyranom! Za wolność i Ojczyznę!
— Szaleńcy!
— Generale, błagamy!