Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 15 - Królestwo Polskie po roku 1815.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciel, młody, o twarzy wesołej, o spojrzeniu łagodnem i rozumnem, wskazuje długą laską rzeki, góry, miasta, a dzieciaki odpowiadają mu chórem, widocznie uszczęśliwione, że tyle rzeczy wiedzą!
Właśnie Stach teraz pokazuje Wisłę, tłumaczy, skąd wypływa, jakie wsie i miasta widzi na jej brzegach, którędy płynie, dokąd wreszcie wpada.
Cała szkoła zazdrości dziś Stachowi, i każdy chciałby choć słówko dorzucić, to też komu się uda, głos podnosi i daje poznać, że także coś umie.
— I takci ona płynie już z tysiąc lat — mówi Janek — a wody w niej nic nie ubywa, i wciąż ta sama Wisła, taka wielka!
— A przed tysiącem lat to jej nie było?
— O, była! — poprawiają dzieci chórem — kto tam wie, kiedy tu płynąć zaczęła, — i jest i będzie zawsze.
— To jak naród — dorzuca Pietrek — tyle ludzi codzień, co roku umiera, a naród wciąż ten sam, jak przed tysiącem lat, i nie ubyło go, ale przybywa.
— A wody w rzece czy także przybywa?
— Czasem przybywa — zawołała Mania — bo zalewa łąki i pola.
— A czy wiecie, dlaczego zalewa? — Bo o nią nie dbamy. Gdyby ludzie wysoko brzeg rzeki podnieśli, a zwęzili koryto, mniejby zajmowała miejsca, a byłaby głębsza, dogodniejsza dla statków, i czyściejszą miałaby wodę. O rzekę też dbać trzeba, jak o wszystko.