Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 15 - Królestwo Polskie po roku 1815.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nego schronienia wielkiego poety, którego arcydzieła są i będą zawsze największym skarbem całego narodu. Ależ któż miał kupować jego książki? za granicą: cudzoziemcy i biedacy; do kraju nie miały wstępu.
Więc nieraz było ciężko, lecz dotąd odważnie walczył z losem i biedą. I jakoś nie tonął. Ceniono jego rozum i naukę, w Paryżu, tej stolicy świata, otrzymał miejsce profesora. Miał mówić cudzoziemcom o krajach słowiańskich, ich przeszłości, wielkich ludziach, wielkich dziełach.
Przemówił — i zachwycił, zdumiał i porwał słuchaczów. Olbrzymia sala tłumu pomieścić nie może: cisną się cudzoziemcy i rodacy, każdy chce słyszeć mistrza.
A on maluje słowem wspaniałe obrazy, maluje przeszłość słowiańskich narodów, opowiada ich dzieje, odsłania myśli, uczucia, cierpienia, cały świat nowy, nieznany powstaje przed oczyma widzów. I coraz więcej przybywa ciekawych. To nietylko studenci, ale głowy siwe, mundury urzędników i wojskowych, literaci, prawnicy, cała inteligencja gromadzi się tutaj, przybywają zdaleka cudzoziemcy.
Lecz Mickiewicz i na katedrze nie umiał zapomnieć, że jest »pielgrzymem polskim«, — jego dusza i serce nie umiały się oderwać od

tych pól, malowanych zbożem rozmaitem,
wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem

i coraz więcej zwracał się ku nim wyłącznie, powoływał wszystkich do poprawy, uszlachetnienia dusz