Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 11 - Wazowie.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bitwę, gdyż byli silniejsi, mieli armaty, — ale nie mogli go nigdzie przyłapać, zawsze im się wymknąć potrafił i uderzyć z innej strony, gdzie go nie oczekiwali.
Rozłożyli się wreszcie między Wisłą i Pilicą, most na Pilicy spalili, żeby sobie zapewnić z obu stron bezpieczeństwo, i nakoniec spodziewali się tu wytchnąć, zgromadzić większe siły.
Naraz Czarniecki z jazdą staje na przeciwnym brzegu.
Ha, rzeka ich zasłania; to nie strumyk, a mostu niema.
I czekają spokojnie, co też zrobi.
Czarniecki popatrzył na nich, potem zwrócił się do swoich, przemówił do nich krótko, podniósł szablę i z koniem buch w Pilicę! Jazda za nim.
Nim się Szwedzi zerwali od kociołków, już im siedział na karku i bił nieprzygotowanych, co się zmieści. A uciekać nie mogli, bo sami w pułapkę weszli i bez mostu wydostać się z niej nie umieli. Dotąd pozostały w tem miejscu pagórki, zwane »mogiły szwedzkie«.
Już nie marzył Karol Gustaw o zatrzymaniu Polski, wolałby zawrzeć pokój, ustąpić dobrowolnie z małym dla siebie zyskiem — ale być wypędzonym — to zanadto!
A tymczasem i Danja, sprzymierzona z Polską, wzywa od nas pomocy przeciw Szwedom, rozumiejąc, że jest to doskonała pora pozbyć się także nieproszonych gości. Kogóż posłać im? Czarnieckiego.
I pojechał, by Szwedzi tam niepokojeni, mu-