Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 07 - Jadwiga i Jagiełło.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Były to piękne dni październikowe, słoneczne, uśmiechnięte, jakby niebo polskie przywdziało także uroczystą szatę w tej wielkiej dla kraju chwili.
Orszak królewny posuwał się zwolna: nie można było spieszyć w tak długiej podróży, narażającej na trudy niemałe. Wszyscy jechali konno: 13-letnia Jadwiga, jej panny dworskie, poważne matrony, arcybiskup Dymitr, biskup Jan, dwór cały, — dalej sześć siwych koni ciągnęło wspaniałą „kolebkę“, by młoda pani wypocząć w niej mogła, gdyby się czuła strudzona podróżą. A dalej wozy ze służbą, żywnością, szatami i wszystkiem, co niezbędne w tak dalekiej drodze.
Słońce świeci wesoło w poranek jesienny, na purpurowych, żółtych, różnobarwnych liściach błyszczą brylanty rosy, srebrna pajęcza przędza ściele się po ziemi, po krzewach nizkich, po gałęziach rozwiesza swoje białe wstęgi i lekko płynie z wiatrem.
Na pięknej, młodej, a poważnej twarzy przyszłej królowej Polski niema cienia smutku, — spokojnie zbliża się do granic państwa, które ma odtąd stać się jej ojczyzną, w którem upłyną wszystkie dni jej życia, gdzie ma władać rozumnie, rządzić sprawiedliwie, cierpieć, jak każdy człowiek, czynić dobrze i zdobyć miłość i błogosławieństwo — lub potępienie całego narodu, zapisane w dziejach na wieki.
Jadwiga się nie lęka: młodość jest pełną wiary, — zresztą ma serce czyste, a złego i cierpienia jeszcze nie zna.
Panowie, którzy spotkali ją w drodze, Spytko z Mielsztyna, Jan z Tarnowa, Jaśko z Tęczyna, Sę-