Strona:Nauczyciel.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ROBERT (wzruszając ramionami). Czy jesteście pewni, że dzisiaj przyjdzie ten nauczyciel?
GENIO. Tatuś mówił.
ANDZIA. Nazywa się p. Barbarski.
ROBERT (wykrzywiając się). Brzydkie nazwisko!
TEOŚ. Straszne!
ROBERT. Zła przepowiednia. Barbarski! To znaczy, że będzie się z nami obchodził po barbarzyńsku.
FREDZIO. Odpowiednie nazwisko dla nauczyciela.
ROBERT. Trzeba go się pozbyć za wszelką cenę. Czekajcie, czy wiecie co zrobimy?
WSZYSCY. Mów! mów! cóż takiego?
ROBERT. Utworzymy ligę, koalicję... Ilu nas wszystkich? Czterech — Teoś nie będzie do tego należał, to dzieciak. Ale nasza czwórka da mu doskonale radę.
Musimy stać się dla niego utrapieniem, starać się być nieznośnymi, niegrzecznymi, tak niemożliwymi, żeby uciekł od nas jaknajprędzej.
WSZYSCY. Dobra myśl!