Strona:Nasza szkapa (Konopnicka) 57.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   51   —

trawę i żuła ją, przechylając łeb, melancholicznie[1] zwróciwszy ślepe, zbielałe oko w słońce. Spojrzał ksiądz, zmarszczył się ojciec, a ponieważ najbliżej klęczałem mu pod ręką, silnie mnie za ucho pociągnął.
Wnet Felek zaczął się rozgłośnie pięścią w pierś bić, na znak, jako już pacierz i wszystko, co do niego należało, dokumentnie[2] skończył, zaczem, zerknąwszy na ojca, chyłkiem do szkapy pomknął, a i na mnie kiwnął. Ksiądz też, trumnę pokropiwszy, z czego i nam się nie coś poświęcenia dostało, z kościelnym odszedł.
Dołek jeszcze nie był wybrany. Grabarz na glinę natrafił i potrochu ją tylko, jak masła na chleb, na łopatę brał.
Ojciec modlił się ciągle. Wszakże panu Łukaszowi pilno widać było, bo raz wraz tabakę niuchał i na wóz pozierał, a w głowę się drapał, aż się ścisnęli, potrzęśli raz i drugi raz z wielkiem przyjacielstwem, poczem kumoter do szkapy poszedł.
Jużeśmy ją wystroili, jakby pannę młodą. Świeże, rozkwitłe gałęzie akacyi sterczały jej za uszami, za uprzężą, za chomątem, gdzie tylko co wetknąć się dało. Pęk żółtych mleczów tkwił nad czołem, pod skrzyżowym rzemieniem. Z grzywy opadały ostróżki i zajęcze maczki. Resztę zieleni trzymaliśmy w rękach, aby szkapę od bąków opędzać.
Zaczął się teraz prawdziwy tryumfalny pochód.

  1. Melancholicznie — smutnie.
  2. Dokumentnie — dokładnie.