Strona:Na Kosowem Polu 004.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po lewéj stronie ołtarza zasiedli na ławach, wybitych purpurowém suknem, sąsiedzi Łazarza. Stawili się na jego wezwanie. Przybył ze swém rycerstwem Twartko, książę Bośńji, przybył Balża, pan Albańji, i Kastrjota skodarski. Jedynie tylko Szyszman bulgarski nie mógł opuścić swego państwa. Cesarz Amurat wtargnął już do Bulgarji. Zamiast przyjechać, Szyszman przysłał na naradę pryzreńską swego powiernika.
Na stopniach ołtarza stanął patryjarcha Efraim, zwrócony twarzą do książąt i rycerzy. Osiwiały w służbie Bożéj starzec, gorliwy kapłan i mąż szlachetnego serca, uwielbiany w całym kraju, splótł ręce na piersiach i modlił się w skupieniu. Usta jego drgały, ze zmrużonych powiek ściekały wolno perły łez.
Westchnął, spójrzał na krucyfiks i zaczął mówić:
— Spada znów na nas dopust Boży, wali się horda bisurmańska, grożąc zalaniem naszych gór i równin, naszych grodów i wiosek. Za ciasno Turkowi w Azji — rozległych dzierżaw pożąda. Za mało mu panowania nad owczarnią Mahometa — na wszystkich chrześćjan pragnie zarzucić pęta niewoli, aby padali do jego stóp i służyli mu z uległością karconych psów. Drażni jego ucho poważny dźwięk dzwonów chrześćjańskich — woli przenikliwy głos swoich kapłanów, wzywający muzułmanów z wież świątyń