Strona:My, dzieci sieci - wokół manifestu.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SYLWIA CHUTNIK
Dzieci złapane w sieci

Teza Piotra Czerskiego zawarta w jego tekście My, dzieci sieci o wartościach wolności: słowa, dostępu do informacji czy kultury poparta jest swoistym „antypokoleniowym” manifestem skonstruowanym na przekór — w formie wspólnotowego głosu. Trudno się z nim nie zgodzić, wszak liczne próby sztucznego ujednolicenia młodych ludzi kończyły się koturnowym szufladkowaniem na potrzeby kolejnej jałowej dyskusji medialnej. Tak, jesteśmy pokoleniem wyrastającym z przekształcenia rzeczywistości, która poziom realny rozszerzyła o wirtualny, cyfrowy i porusza się teraz swobodnie między podwórkiem a ekranem komputera. Rzeczywistość jest bardziej elastyczna niż zwykle: pozwala się lepić w zależności od potrzeb, kusi zmiennością i tymczasowym ukorzenieniem. Dla tradycjonalistów to sytuacja alarmująca, zmierzch jasnych podziałów i hierarchii. Dla ludzi swobodnie poruszających się między wersją trójwymiarową a sieciową takie zmiany są czymś naturalnym. Czymś, co zastali, wchodząc w świadome życie, i nie wyobrażają sobie innej sytuacji niż ta obecna. Wspólnotowość sieci, jej nieskończona pojemność i globalna uniwersalność jest wygodnym „dyskiem zewnętrznym” naszej świadomości, jak pisze o niej Czerski. Dobrze jest mieć coś wspólnego, jakąś bazę. Może nie wartości, ale z pewnością informacji i produktów, z których można od biedy przygotować zaczyn wspólnych doświadczeń. Według tej zasady dzieci na całym świecie wychowują się na takich samych filmach i grają w takie same gry. Niezależnie od miejsca zamieszkania posługują się podobnymi sformułowaniami zaczerpniętymi z bajek, bawią figurkami postaci z wysokobudżetowych hitów i mają dzięki temu ujednoliconą bazę: rozmów i, być może, poglądów. Ich dysk zewnętrzny napełnia się równomiernie, niezależnie od poziomu ekonomicznego. Zgodnie z wolnym dostępem do kultury, masowością i wielokrotnym przetwarzaniem obrazów (telewizja, komputer, komórka, tablet).
Mimo wszystko pozostajemy indywidualistami spędzającymi czas niczym voyeuryści podglądający ekscytujące sceny na YouTube czy serwisach społecznościowych. Indywidualizm tworzy tymczasowe wspólnoty, bazujące na dzieleniu się, share'owaniu, linkowaniu i udostępnianiu. Zapraszamy na chwilę do swojego świata zbudowanego z części, które można znaleźć na dysku zewnętrznym. Od czasu do czasu dodajemy coś od siebie: memy, film, hasło w Wikipedii. Na zasadach peer to peer rozszerzamy coraz bardziej bezgraniczne pola eksploatacji kultury i informacji. Robimy to w imię spontanicznej sprawiedliwości: wzięłam coś od dysku, to chcę również coś dodać od siebie. Nikt nas nie rozlicza i nie sprawdza, dzielimy się i dodajemy według swoich zasad i subiektywnie pojmowanej kwestii dzielenia się i korzystania z dóbr sieci.
Jak to się odnosi do życia w świecie 3D? I, najważniejsze, jak to się ma do wolnościowego widzenia świata? Sama wolność jako cnota — zgadzam się. Ale postrzeganie tej wolności nas różni, a czasem przybiera karykaturalne wręcz formy.
Piotr Czerski stawia tezę, że nowe pokolenie dzięki technologicznym zdobyczom ma niemal naturalną wiarę w wolność i demokratyczne procesy, niehierarchiczne struktury, a dzięki globalnej sieci jej uczestnicy odczuwają wspólnotę zainteresowań i poglądów zarówno z sąsiadem z tej samej ulicy, jak i kimś, kto mieszka na drugiej półkuli.
Niewątpliwie internet staje się na naszych oczach medium dominującym, w niektórych dziedzinach wypierającym na przykład tytuły prasowe, zastępowane przez wydawców wersjami elektronicznymi. Głośny był przypadek rezygnacji z wersji papierowej tygodnika „Newsweek”. Na razie decyzja dotyczy tylko wydania amerykańskiego, ale nie trzeba być szczególnie przewidującym, aby dostrzec, że mamy tu raczej do czynienia nie tyle z incydentem, co z początkiem pewnego procesu. W Polsce coraz głośniejsze są plotki o podobnej decyzji dotyczącej „Gazety Wyborczej”, jeszcze dekadę wcześniej niekwestionowanego lidera prasy codziennej.
Warto się zastanowić, czy nowa era podłączenia milionów ludzi do globalnej sieci rzeczywiście przyczynia się do propagowania ducha wolności i demokratycznych ideałów. Najlepiej zacząć od własnego podwórka, bo tu też pewne procesy mogą być lepiej zrozumiałe niż przykłady z bardziej odległych krajów.

My, dzieci sieci: wokół manifestu39