Strona:Moralność naukowa 035.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy stwarzania rodzaju — nikt nie zdołał nigdy wynaleźć pośredniego dowodu na stworzenie jakiegoś rodzaju itd.
Dziwne, że ludzie „naukowi“ zadowalają się tak błahymi „dowodami“. A możeż umysł ludzki pojąć odwieczność materyi? Daleko chyba trudniej wyobrazić sobie za pomocą środków zmysłowych taki „pewnik“, niż powstanie materyi za przyczyną Boga. A któż widział kiedykolwiek rozwijanie się jednego rodzaju z drugiego, n. p. zająca z lisa, kto przytrzymał na gorącym uczynku wykłuwanie się człowieka ze zwierzęcia?
O udowodnienie ostatniego procesu starano się niedawno bardzo usilnie. Zwolennicy teoryi rozwoju prawili o powolnem, nieprzerwanem stopniowaniu, a oczywistość wykazywała mimo różnych zapewnień przerażające przedziały. Widoczna głównie przepaść oddzielała zawsze człowieka od najdoskonalszych okazów z królestwa zwierzęcego.
Z niesłychaną zapalczywością szukano śladów tych form pośrednich. Stukano do bram paleontologii, historyi i etnografii, radowano się każdą odkrytą gdzieś czaszką kopalnego typu, wydobywano na wierzch obyczaje i zwyczaje najdzikszych ludów, szukano owego „ogniwa przejściowego“ w Ameryce, Australii i — Azyi, ale wszystkie zabiegi spełzły na niczem. „Nie znaleziono nigdy i nigdzie, skarży się Virchow, jakiejkolwiek kopalnej czaszki małpiej, albo małpoludzkiej, która mogłaby należeć do człowieka. Wszelki przyrost w tym kierunku oddalał nas coraz więcej od postronnego zagadnienia“. Na całej kuli ziemskiej nie ma ani jednego plemienia, któreby obywało się bez ognia i sztucznej