Strona:Moralność naukowa 023.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

społeczeństw nieprzyjaznych. Dopóki istnienie pewnego ogółu zależy od niebezpiecznego sąsiedztwa drugiego, dopóty musi jednostka poświęcać swe widoki pożytkowi wszystkich. Ograniczenie to jednak przestanie być obowiązkiem moralnym z chwilą ustąpienia niebezpieczeństw. Wspieranie żywota jednostek było i jest ostatecznym celem wszelkiego postępowania, a jeżeli cel ten poddaje się czasem pilniejszemu, to tylko dlatego, że był środkiem do najwyższego.
Po długich więc dowodzeniach, krętemi, choć pozornie prostemi ścieżkami, doszedł Spencer nareszcie tam, skąd powinien był od razu wyjść, mianowicie: do uznania samolubstwa, jako głównego twórcy „niezawisłych“ zasad etycznych. Ograniczył on, jak wszyscy pozytywiści, egoizm prawami altruizmu, lecz to „współczucie rozpływa się ostatecznie zupełnie w pragnieniu zaspokojenia osobistych zachcianek jednostki.
Do zręcznego podobny adwokata, dysputuje nasamprzód krzewiciel „moralności naukowej“, jako egoista przeciw altruiście, następnie przemawia w imieniu altruisty przeciw egoizmowi, w końcu przeprowadza kompromis między obydwoma szermierzami i godzi ich.
Egoista twierdzi, że każda istota musi wprzód żyć, zanim zdoła być czynną, z czego wynika, że czynności, służące do podtrzymania życia, muszą przodować ważnością swą przed innemi, do których istota owa jest uzdolnioną. Bo jeżeliby utrzymywano, że inne czynności muszą mieć pierwszeństwo przed życiozachowawczemi i jeżeliby wszyscy stosowali się do tej zasady, przyjąwszy ją za powszechne prawo postępowania, w takim razie ustałoby życie, gdyż stawianoby