Strona:Moralność naukowa 012.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Słabe ślady usiłowań w tym kierunku spostrzegamy dopiero u sofistów, lecz początki to grube, pierwotne, bo mianujące siłę fizyczną źródłem praw moralnych. Nieco szlachetniej w tym względzie zapatrywali się Platon i Arystoteles, z których drugi uznawał „niezmienne prawa moralne natury“, lecz o rozwoju zasad etycznych w rozumieniu dzisiejszem nie mieli i oni żadnego wyobrażenia.
Cynicy, stoicy, cyrenaicy i epikurejczycy starali się utworzyć jakiś rodzaj hygieny moralnej, snując dalej nić, nawiązaną przez ich poprzedników. Luźne ich uwagi i spostrzeżenia mają w historyi etyki o tyle wartość, o ile w nich można odnaleźć źródło współczesnego utylitaryzmu.
Filozofowie rzymscy żywili się, jak wiadomo, spuścizną mistrzów greckich, przeżuwając cierpliwie ich teorye. I tak, był Seneka głównie uczniem stoików, a Lukrecyusz wielbicielem Epikura. I Cyceron, choć napisał kilka rozpraw treści moralnej, nie wymyślił nic nowego.
Kilkanaście wieków powstającego, rozwijającego się i królującego w końcu wszechwładnie Chrześcijaństwa, ginie oczywiście zupełnie dla t. zw. nauki „niezawisłej“. Podnosi ona buntowniczą głowę dopiero z początkiem XVI. a właściwie XVII. stulecia. Już w dziełach Machiavella i Montagne'a spotyka się pojęcia, przypominające poglądy etyczne materyalistów i pozytywistów XIX. w I. statysta włoski i sceptyk francuski biją czołem przed samolubstwem, jako przed jedyną pobudką czynności ludzkich. Są to jednak dopiero „wrażenia“, nieujęte jeszcze w ramy systematu.