Strona:Milionowy banknot.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 33 —

się na to, i w dalszej rozmowie okazało się, że ojcowie nasi znali się i kolegowali na szkolnej ławie, a w przyjaźni trwali aż do śmierci. Prosił mnie więc, abym dom jego za swój uważał, i każdą wolną chwilę w nim przepędzał. I na to, oczywiście, bardzo chętnie przystałem, bo w razie katastrofy będę miał przynajmniej obrońcę.
Zapóźno już było na zwierzenia, zabrnąłem za głęboko, zresztą zawsze miałem szczęście, wierzyłem więc w moją dobrą gwiazdę, i pewny byłem, że zakład wygram. Przytem, chociaż miałem długi, ale nie nad możność zapłacenia, bo miałem przecie prawo wybrać miejsce, jakie tylko zechcę u te-