Przejdź do zawartości

Strona:Mikołaj Sęp Szarzyński-Poezje z pierwodruku 1601.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Choćbym słowa nie rzekł, tak na cie wołają:
„Przecz okrutnie męczysz tego, coć w twem prawie?
„Nie przystoić srogość, zlituj się łaskawie!”.



LXXIII*.
FRASUNK.

Terpiż, hołowońko, do szczesnoj hodiny.
Wszak tobie frasunki ciężkie nie nowiny.
Przetrwałaś już wiele, przetrwaj-że już i to,
Aż Bóg żal weselem nagrodzi sowito.

Były też ty czasy, gdy był śmiech niedrogi
I żadne wesela nie psowały trwogi;
Były też ty czasy, kiedy tania była
Żałość, lecz me serce nadzieja cieszyła.

Nadzieja cieszyła, która i dziś cieszy,
Mówiąc: za nieszczęściem tuż się szczęście śpieszy.
Prędko grom przechodzi, prędko i błyskanie:
I twój żal przeminie prędzej nad mniemanie.

Abo ten, który cie niewinnie frasuje,
Widząc twą stateczność, gniew swój[1] pohamuje;
Albo, chceli w nim trwać, Bóg cię wyswobodzi,
A skąd inąd twój żal weselem nagrodzi.



LXXIV*.
FRASUNK. DO KASIE.

Niewymowne trapienie cierpi serce moje:
Miłość w nim z nienawiścią srogie toczą boje.

  1. W rękopisie: swą.