Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Ten — co go w Wiedniu, prawie jednej chwili
„Bezbożne liberały na giełdzie złupili.

„Owóż pan hrabia, trzy dni temu wpada
„I mówi do mnie: Pani Dobrodzika
„Z tego co powiem, będzie bardzo rada.
„Właśnie znalazłem dla niéj spowiednika.
„Święty to człowiek, katolik gorący,
„Młody, przyjemny i jak grób milczący.

„Hrabio! powiadam mów! na miłość Boga!
„Gdzie jest ten człowiek? mów! jako Bóg żywy.
„A hrabia na to: moja pani droga,
„Będziesz go miała — wypadek szczęśliwy.
„Jest on wikarym u pani siostrzana;
„Wszyscy tam znają księdza Tulipana.“

Znałem, go znałem, chłopisko sążniste;
Lecz trzeba wyznać grzeczny był i słodki.
Nie chcę obmawiać broń mię Jezu Chryste,
Jednak nad miarę lubił on dewotki
I do ich usług był zawsze gotowy.
W ogóle wielbił wszystkie białogłowy.