Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I nie łamiąc głowy,
Popchnięty hrabiowskiem wiosłem,
Zostaję obrany posłem
Na nasz sejm krajowy.

Daléj, gościniec ubity;
Łączą się w mojéj osobie
Rozum, władza i zaszczyty;
Bo choć zgoła nic nie robię,
To pewnego święta,
Miasto, co się panom kłania,
Składa mi, w dowód uznania,
Godność prezydenta.

Teraz, brak mi już niewiele,
Muszę, drogą konsekwencyi,
Odrzuciwszy ceregiele,
Zdobyć tytuł ekscelencyi.
I już okiem bystrem
Widzę jak posiadam banki,
Dostaję rękę hrabianki,
I jestem ministrem.

Tak, kochany przyjacielu,
Nietrać bracie animuszu;