Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ten... tego...


Jak się miewasz Stanisławie!
Ledwie oczom wierzę;
Czytałem o twojéj sławie
I dziwię się szczerze.
— Jakto kochany kolego?
— Nic, wprzód czerwono pisałeś
Teraz jakoś pobielałeś.
— Nie... widzisz... dzisiaj... ten... tego...
Na świecie... różne są zdania...
— Wiem, wiem, piszesz z przekonania.

A! dzień dobry mój Arturze!
Takieś wczoraj skoki
Wyprawiał przed hrabią w biurze,
Żem się brał za boki.
— Jak to? cóż w tém widzisz złego?
— Nic, lecz dawniéj byłeś hardy,