Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dla możnych, będę pokorny,
Względem reszty — grzeczny.
Z własnem zdaniem nie wypłynę;
Schwycę przyjaźń za czuprynę.

I zostanę adwokatem,
Albo profesorem;
Wszystko zresztą, jedno, zatem
Może i doktorem.
Gdzie najłatwiéj, tam zawinę
Targać ludzkość za czuprynę.

Za zasadę stawiam sobie,
Że świat jest ladaco;
Zatem i kroku nie zrobię,
Gdy mi nie zapłacą.
Ach! już dziś połykam ślinę,
Jak schwycę grosz za czuprynę.

Mając tysiączków w kieszeni
Choć sto, dajmy na to;
Człowiek panie się ożeni,
Rzecz prosta — bogato.
Niby to z miłości ginę ...
Potem teściów za czuprynę.