Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ja to przypłacę chorobą!
Radźcie co mam robić z sobą?

Eh! — powie — Wenera, sądzę,
Ze na wsi grunt — to pieniądze.
Więc w przyszłe lato
Jowiszu żeń się bogato.
Aj! rzecze Jowisz, zielono
Masz w głowie Wenero miła;
Czy cię pamięć opuściła?
A cóż ja zrobię z Junoną?
I westchnął jakby miał ranę,
I czule spojrzał na Djanę.

Ta mówi: gdybym wieś miała,
Cały dzień bym polowała.
Tak miło w lesie!
Przytem łów i zyski niesie!
Ach! lisy! niedźwiedzie! dziki!..
Czemuż nie lwy i lamparty!
Woła Jowisz; wolne żarty,
U mnie proszę dobrodziki
Zwierzyna — w stajni kot bury,
A no i myszy i szczury....

Z kolei Neptun powstanie
I prawi: grunt — drenowanie.