Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie Dyrektorze! groby

Zawarłyby me zamiary,
Gdybym od drogiéj osoby
Bezwiednéj żądał ofiary.
Sądzę mieć za sobą losy;
Duszy oddźwięk srebrnogłosy...


— Dobrze, dobrze, panie Janie,

Niech mi pan za złe nie bierze;
Lecz zadam drugie pytanie:
Czy téż pan ją kochasz — szczerze?
Ona nie jest piękną wcale;
Pan wiesz o tem doskonale...


— Panie Dyrektorze! wdzięki

Są znikome; serce moje,
Czując ubóstwiania męki,
Zanurza się w głębsze zdroje;
W zdroje cnoty i słodyczy;
Wzywam nieba! niech przeliczy...


— Zgadzam się z panem w tym względzie;

To też lękam się jedynie,
Czy Anielci dobrze będzie
Potem, gdy zachwyt przeminie.