Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O! wyrwijcie to próchno co je głogi ranią;
Jak zwiędły kwiat, połóżcie je pod szklanną banią,
Niech rdzewieje na wieki, krwi purpurą dumne!

A potem mi uścielcie cichą, białą trumnę...
Ach! jakież widmo gryzie moją senną tęczę!
Czemu ja (zdrów i silny chłop) tak strasznie jęczę!


II.
Refleksja.

Opacznym ludzkość pędzi torem;
Gdzie piękno, czułość, wiara, cnota?
Świat dzisiejszy — kałużą błota,
Świat dzisiejszy — czarnym upiorem.

Ludzkość cała — wybladłą marą,
Sztuka nasza — bezduszną bryłą,
Miłość wszędzie — smutną mogiłą,
Postęp świata — wściekłą poczwarą.

Mężczyzna dziś — suchym skieletem,
Kobieta mu — krwawym sztyletem;
Ideał nasz — brudnym padalcem,