Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ej! ostrzegam! zwolnij kroku,
Bo jak wpadniesz do topieli,
Nikt cię z niéj nie wydobędzie...
— Eh! głupstwo! jakoś to będzie.

— Więc Fredziu, jesteś w kłopocie,
Podobno że krucho z nami,
Fiu! fiu! fiu! i poszły krocie!
I dziś już gonisz resztkami.
Mówią o tem głośno wszędzie...
— Eh! co tam! jakoś to będzie.

— No, teraz Fredziu siedź cicho;
Dostałeś żonę i wioskę,
Pracujże, by cię znów licho,
Nie wtrąciło w jaką troskę,
Sumienie przyzwij na sędzię...
— Rozumiem; jakoś to będzie.

— A co Fredziu! moje wróżby?
Zrobiła się piękna chryja;
Żona poszła w świat, do służby,
Ty siedzisz na łasce stryja,
I śpiewasz trele łabędzie...
— Ha! trudno, jakoś to będzie.