Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niewiem czy znałeś? wyniosłą miał postać,
Wzniesioną ręką mógł powały dostać.
Pełen powagi, włosy już miał siwe,
Pogodnej myśli, oczy jasne, żywe,
A serca dziwnym napawał urokiem;
Wysokie czoło, dwie blizny nad okiem
Ze szwedzkich bojów, i do dziś w pamięci,
Jak mię zostawił dzieckiem, tak się święci.
Nieraz nas obu brał on na kolana,
To mnie popieścił, to znów kasztelana,
Potem tę księgę wziął i opowiadał,
Jak z antenatów który szablą władał.
Gdzie błysła gwiazda naszego powstania,
Mnie na tej księdze nauczył czytania.
Potem odpasał szablę, dał się bawić
I napominał aby nią się wsławić,
Oh! a oczyma zdał się błogosławić.»
«Myślę że kochał zarówno nas obu,
Bo o różnicy niewspomniał do grobu.
Ja byłem dzikszy, Karol roztrzepany,
Lecz pomnę, ojciec gdy stał zadumany,