Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

On już w tej chwili zapragnął ofiary,
Krwi pragnął; szukał powodu do kary.
Nie znalazł; w serce zapisał je swoje,
Słucha a janczar opowiada boje.
Przy każdym zwrocie janczara powieści
Basza to brodę, to rękojeść pieści,
Każda krwi kropla co Turcy przelali,
Zda się, że łono na wskroś mu przepali.
A gdy rzekł janczar że miasto zgorzało,
Basza z radości krzyknął piersią całą...
............
«Wyszliśmy z miasta, drzemy się na mury,
Jużeśmy drabin zarzucili sznury...
Aga szedł pierwszy, patrzym, oba wodze
Mieczami na się ugodzili srodze,
Śród wrzawy, strzałów, pośród kłębu dymów
Nam się wydało że to bój olbrzymów...
Padł Aga.. leży krwią oblany w fosie!..
Przy gromie armat i przy trąb odgłosie
Wypadli z murów.. Ałłah darz cię zdrowiem
Baszo! co było dalej, już nie powiem!