Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A z pól rumaki biegną z nocnej paszy,
I jęki dzwonka wiatr niesie z daleka,
Środkiem Boh siny ku morzu ucieka.
Budzi się obóz....

«Do koni! do koni!»
Rozkazem wodza złota trąba dzwoni.
I w jednej chwili na koń powsiadali,
Bo zbrojni całą noc przy koniach stali.
Taki spoczynek po harcach i trudzie
Mieli żelaźni kasztelana ludzie.
Karol Łużecki przyrzeka wygranę,
Przyrzeka zniszczyć hordy zbuntowane;
Słowu ufają towarzysze wierni,
Ochotna szlachta, husarze, pancerni,
Bo już się miesiąc Doroszeńka biło,
Zawsze zwycięsko, a liczniejszą siłą.
Lecz mniejsza o to, jaki wróg się zdarzy,
Wszak wódz obiecał, więc nie umknie twarzy.
Bój na nich czeka: rozesłane szpiegi
Doniosły nowe Dorosza zabiegi,