Strona:Michał Siedlecki - Państwa zwierzęce.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwrócone głową w dół, a otulone szerokimi fałdami skrzydeł. Wyglądają one jakby jakieś fantastyczne, czarnobrunatne owoce, a tylko ich lot, ruch i pisk zdradzają ich właściwą naturę. Czasem tak gęsto obsiada drzewo, iż zniszczą liście na jego wierzchołku; spędzone strzałem podnoszą się chmurą, lecz po chwili wracają na dawne siedlisko. Podobne gromady małych nietoperzy zapełniają załomy i szpary ruin świątyń egipskich, którym nadają swój charakterystyczny zapach. — Na ławicach niezmiernie miałkiego piasku na brzegach Ceylonu, w tym pasie, który leży bezpośrednio ponad granicą rozlewających się fal, można zauważyć, że cały piasek jest pokryty małemi kulkami, wielkości grubego śrutu, ułożonemi w regularne gwiazdki. W centrum każdej gwiazdki jest mały otwór, prowadzący do głębi piasku; z niego od czasu do czasu wysuwa się maleńki, szary, dziesięcionogi krab, trzymający w przednich odnóżach utoczoną już kulkę. Przesuwa się z swym ciężarem szybko, układa kulki w regularne szeregi i wraca do swojej jamy. Tam znajduje nietylko wyborne schronienie, lecz także odpowiedny stopień wilgoci, dozwalający mu na oddechanie skrzelami, zaś w piasku ma dość resztek organicznych służących za pożywienie. Na całem pobrzeżu Ceylonu i na innych brzegach Oceanu Indyjskiego, gdzie tylko znajdzie się dogodna ławica piaszczysta, tam też gnieżdżą się tysiące takich krabów przybrzeżnych.
Może jeszcze liczniejsze są drobne skorupiaki na piaszczystych brzegach Atlantyku, kanału La Manche i Morza Północnego. Tam znów skaczące, drobne, bia-