Strona:Michał Bałucki - Za późno.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Miała w istocie ta pani powód narzekać na zły takt hrabiego, bo była posiadaczką czterech córek, którym czas zamążpójścia mijał.
— A prawda, prawda, — rzekła dama, lornetując Zosię rozrumienioną, — pani Konstancja nie bez myśli go zaprosiła; a! niech Pan Bóg każdemu pomoże w jego zamiarach...
W istocie, hrabia L. młody i wcale niebrzydki młodzieniec, był nadzwyczaj Zosią zajęty z tej bardzo prostej przyczyny, że Zosia była najpiękniejsza, najmłodsza, a spuszczone jej oczka nie polowały tak skwapliwie na hrabiowski tytuł, jak oczy innych panien. Zosia biedactwo nieśmiała, pomięszana, nużyła się pod pewnym wzrokiem hrabiego i śmiałemi jego słowami, czuła się skrępowaną tym wzrokiem i czekała chwili, by uciec przed nim. Jego bliskość trwożyła ją, niepokoiła.
— Pani się musisz nudzić na wsi bardzo? — zagadnął hrabia.
— Nudzić? — i podniosła oczy, ale wnet spuściła je przed wzrokiem hrabiego,