Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niektóre szczegóły z życia mamutów doszły mnie za pośrednictwem pani Jakubowej, od której wynajęli połowę domku w ogrodzie. Pani Jakubowa uprawiała jarzyny, sprzedawała je na Szczepańskim placu, a była kumą Franciszkowej, która mi pierała bieliznę. Tak więc z trzeciej ręki, a raczej ust, dochodziły mnie czasem wiadomości o mamutach.- Mieli zwyczaj, gdy z przechadzki wrócili do domu, wieczorem na ławeczce gawędzić o tem, co widzieli, i paląc fajeczki — rekapitulowali wrażenia całodzienne; a że pani Jakubowa miała uszy dobre, umysł ciekawy, a pamięć wyborną, więc niejedno dostało się do mnie tą drogą.
Trzeba było tylko trafić jej na dobry humor, nastroić ją, nakręcić, to potem wyśpiewała wszystko, co wiedziała.Raz jednak nie proszona, nie pytana, sama rozpoczęła rozmowę o mamutach.
— A, żeby pan wiedział — zagadała do mnie — co się tam u nas działo bez ten tydzień, to historya cała!
— Cóż? może zachorował który z lokatorów pani?
— Gdzie zaś, zdrowi, dziękować Bogu, tylko wydziwiali z nimi, to jest: z tym starszym, co strach!
— Kto taki?
— A kto ich tam wie? Jacyś panowie, bardzo porządne osoby. Uważałam ich, że już od tygodnia kręcili się koło domu, niby jaskółki na deszcz-to jeden, to drugi zaglądał, a pytał się: czy. tu nie mieszka pan... pan... całkiem zabaczyłam; jakieś cudaczne nazwisko powiedzieli. Mnie przychodziło zaraz do głowy, że to może o mego staruszka się pytają; alem udała z głupia franta, bo sobie myślę: a nuż tu się co złego święci? może staruszek chował się przed długami, bo przecież nieszczęście chodzi po ludziach. Takem nawymyślała tym panom, co mi dom nachodzili, i powiedziałam, żeby sobie poszli, bo tu nie mieszka żaden taki.Ale to nic nie pomogło. Póty chodzili, aż go raz dopadli w domu i wtedy zaczęli coś z nim szwargotać, z czegom niewiele wyrozumiała; bo choć niby nie mówili ani po francuzku, ani po niemiecku, ale tak jakoś cudacznie, żem mało