Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




V.
Komentarz do poprzedniego rozdziału.

Dla zrozumienia wypadków opisanych w poprzednim rozdziale potrzeba nam poznać bliżéj owego człowieka, z którym doktór miał tak niefortunne zajście o nieznajomą blondynkę. — Zajście to wystawiło go w bardzo niekorzystném świetle, i wstrętne budzić musiało wrażenie; jednak jak to zaraz obaczymy, była to więcéj wina nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, niż złego charakteru.
Juliusz Nuryn był dziwnego usposobienia, a dziwactwo to miało swój główny powód w dumie, jaką żywił ten człowiek w piersiach swoich. Chciał stanąć wysoko, odznaczyć się czemś, zasłynąć, nauka zdawała mu się najwłaściwszą drogą do tego — rzucił się więc do niéj z gorączkową namiętnością, noce całe można go było widzieć zgiętego nad księgami, pożerającego chciwie oczami najnowsze dzieła prawnicze. Pomimo jednak tego mozołu, téj olbrzymiéj pracy, nie mógł awansować ze skromnéj posady, jaką zajmował w trybunale; ludzie mniéj uzdolnieni ubiegli go, i prześci-