Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na olbrzymich kołnierzykach, siedzi na pół wyciągnięta za wytwornie przybranym stołem i pije: szampana. Pod tą figurą napis: arystokrata.
Chyba takich ludzi, kieliszkiem zajętych, dałoby się tak podzielić, ale w jakimże celu usiłujemy dzielić to, co prawo zrównało, co sumienie narodu uznało, co stało się już warunkiem i podstawą społecznego żywota?
To téż ze zdumieniem i niesmakiem czyta się apologią demokracyi (Heraklesowe drogi). Niechby się tam wreszcie autor kłaniał widmom demokracyi, a walczył jak Don Kiszot z wiatrakami, z poczwarą arystokracyi, ale niech w téj walce nie padają trzaski i błoto na godność sztuki i artysty. Wiarę polityczną można zamanifestować w tendencyi, wreszcie i przez usta bohatera, ale w formie artystycznéj. Tu atoli bohater Bałuckiego jak agitator przemawia, gromi, łaje.
Wygląda to jak mowa na zgromadzeniu wyborczém, a nie jak dialog powieściowy. Nam się to wydaje wielkiém nadużyciem sztuki do celów niby politycznych. Polityka dla stronnictw, sztuka, dla człowieka. Dokądby nas to zawiodło, gdyby poeci, powieściopisarze i t. d. po-