ły więc zabawę swoją i szły na gawędę do przyjaciół, ale to, czego się od nich dowiedziały, nie podobało im się. Usłyszały, że ptaszki mają udać się napewno w jakąś daleką podróż, która miała trwać wiele dni, a podróżować miały tylko nocą, aby uniknąć napaści ptaków drapieżnych. — Sikorki jednak ciągle myślały sobie, że to jest jakieś wielkie głupstwo i pofrunęły do lasu z głębokim postanowieniem nie słuchania namów krewniaka.
Ci jednak brali rzecz poważnie i zbierali wiadomości o drodze. Wielki jasny księżyc w górze i pobudka dzikich gęsi, miały ich prowadzić, a w drodze miały śpiewać, aby nie rozproszyć się i nie zginąć w ciemności.
Sikorki, dumne ze swego postanowienia, świergotały tym głośniej, im dalej szły przygotowania do podróży i śmiały się z ich narad. Wreszcie pewnej nocy księżycowej wzniosła się w powietrze gromada ptasząt i znikła wkrótce z przed oczu sikorek. Te z żalem spoglądały przez chwilę na odlatujących towarzyszów — w końcu, powiedziawszy, że krewniacy ich prawdopodobnie zupełnie stracili rozum, wróciły do lasu.
Wkrótce jednak zaczęło robić się w lesie coraz smutniej, a i powietrze stawało się jakoś dziwnie chłodne.
Strona:Matka cyranka.pdf/25
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.