Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słuchał uważnie, kiedy niekiedy brodę gładząc. Potem zbliżył się do stołu i rzecze:
— Wy, grajku, na ławce się prześpijcie i przez jutro u mnie zostańcie... Jutro święto: zagracie w karczmie, to będzie zarobek większy, a i dla was coś się okroi.
Podziękował stary i dalej gwarzył z wieśniakami. Każdy miał coś opowiadać, i dobrze już było po północy, kiedy się wszyscy rozeszli. Tymczasem Basia już dawno na ziemi spała.
Grajek też rad, że mógł spocząć, kubraczek pod głowę położył, pomodlił się i prędko zasnął.
Minęły dwa dni. Ociemniały grajek udał się z wnuczką w dalszą drogę. Znowu szli gościńcem, ale dziś weselsi: przez dwa dni mieli ciepły kąt w karczmie i trochę jedzenia posilnego, a teraz niedługo zajdą do miasteczka. Ot, już widać wieżę kościelną i ratuszową.
— Dziadku, staniemy przy pierwszym dużym domu, a gdy usłyszą głos naszej miłej katarynki, jestem pewna, że zaraz nas czemkolwiek obdarzą.