Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wsuwa nogi w kalosze, lecz nie może się z miejsca ruszyć.
Zdejmuje, ogląda, jeszcze raz wkłada, ale kalosza nie może od podłogi ruszyć.
— Chodźcie prędko — woła Zosia — powiem wam coś ciekawego.
I wszystkie pobiegłyśmy za nią do sali.
— Wiecie, dlaczego ona kaloszy nie mogła włożyć? Przybiłam je gwoździami do podłogi! Niech pokutuje za swoje!
Naturalnie, że nauczycielka była oburzona, ale winowajcy nie znaleziono; uczennic w klasie jest dużo, niewiadomo było, kogo posądzić, a żadna z nas naturalnie nie wydała Zosi.
Kiedy ona miała czas urządzić tego figla, w jaki sposób, że nie spostrzeżono — nikt o tem nie wiedział.
Przykro mi jednak było, że Zosia tak lekkomyślnie postępuje.
Nie jest to zła dziewczynka i uczy się nieźle, lecz ileż to już razy była ukarana, ile złych stopni ma w dzienniczku! Na nic się jednak to wszystko nie zdało: pomartwi się