Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ptaszka, poczem pochowaliśmy go pod oknem. Podwórko nasze jest brukowane, ale to nic nie szkodzi; wyjęłam jeden kamień, wykopałam dołek i włożyłam Maciusia, później zasypałam znów ziemią, a kamień na dawne miejsce położyłam.
Dzwonek przerwał opowiadanie Natalci.
Rozpoczęły się lekcye.
Natalcia trochę się uspokoiła i tylko kiedy niekiedy wzdychała ciężko.
Na domiar nieszczęścia, dziś na każdej lekcyi wyrywano biedną dziewczynkę. I Natalcia, co zwykle tak dobrze umiała lekcye, odpowiadała jak najgorzej. Nikt nie domyślał się, co się stało, tylko ja wiedziałam przyczynę. Mój Boże! jakżebym chętnie zastąpiła ją w odpowiedziach! Ale nie wolno...
Paniusia nasza siedziała przez cały czas w klasie i spostrzegła tę zmianę w Natalci.
Na lekcyi arytmetyki, gdy odrabiałyśmy zadania klasowe, Natalcia ani jednego działania zrobić nie mogła.
— Co tobie jest dzisiaj? — pyta nauczycielka — czy nie uważasz, czy nie myślisz, czy