Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zgadzamy się, zgadzamy!
— I pokochajmy ją — radzi Natalcia — ona taka smutna!
— Prawda, dlaczegobyśmy nie mogły jej pokochać? — niech będzie naszą ulubioną nauczycielką.
— Dobrze, dobrze, dobrze! — krzyknęłyśmy na cały głos — będziemy ją kochały bardzo!
Poczem wzięłyśmy się z Natalcią pod ręce i pobiegłyśmy na pauzę do sali.
Piątą lekcyę miałyśmy francuską. Jak zwykle nauczycielka kazała nam tłomaczyć, dyktowała i pytała słówek.
Wtem wyrywa Manię Dąbrowską, a to biedactwo wyjść z ławki nie może.
Cóż się okazuje?
Zosia, siedząc z tyłu, niepostrzeżona sczepiła warkocze obu sąsiadujących dziewczynek, Mani Dąbrowskiej i Toli Zieńkowskiej.
— Dąbrowska, czemu nie wychodzisz? Czy nie słyszałaś, że cię do tablicy proszę? — pyta surowiej nauczycielka.
— Kiedy nie mogę, proszę pani — odpo-