Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

, to cię zapakuję i odeślę hen, daleko! aż na wieś, do mego kochanego starego Macieja.
Może ty nie wiesz, kto jest Maciej? — To nasz ogrodnik, dobry, jak anioł... Spędziłam z nim całe lato u dziadków. Jakże mi tam było dobrze! Jak wesoło! Starowina pomógł mi poznać cały świat roślinny i zwierzęcy w moim ogródku, który nazwaliśmy „Ogródkiem Naci“, ku wielkiej mojej radości.
Gdy żegnałam się z ogródkiem i z Maciejem, było mi bardzo przykro. Wtedy poczciwiec poprosił mnie, bym do niego pisywała, donosząc, jak mi się powodzi na pensyi, co robię, czego się uczę, a szczególnie, ażebym mu przysyłała wszelkie wiadomości o roślinach, owadach, bo go to najwięcej zajmuje.
— Ja panience też odpiszę, co tu u nas w ogródku się dzieje — rzekł ten zacny staruszek — i tak będziemy sobie niby rozmawiali.
Zgodziłam się. Ale bardzo mi było smutno zostawiać samego starca. Z początku dzień po dniu pisywałam listy, lecz w końcu musiałam przestać, bo dama klasowa oznajmiła