Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mamy drobnowidza, t. j. szkła powiększającego. A gołem okiem nie dojrzysz.
I prawdę mówiły, że nie dojrzę: nie widziałam, choć długo przyglądałam się listkom. Muszę moim nauczycielkom przeto wierzyć na słowo, bo cóżby im było po tem, żeby mnie zwodziły. Mówiły nieraz:
— Wszystko to prawda, co ci mówimy, stokrotko: tak nam nauczyciel tłómaczył.
Zauważyłam, że gdy która z nich w czemkolwiek się pomyliła, to ją zaraz koleżanki poprawiały.
Mówiły mi jeszcze o jednej rzeczy, ale nie bardzo ją rozumiem. Sama nie wiem, czy mam o tem pisać?... E, lepiej napiszę. Otóż rośliny, otwierając swe szparki, wchłaniają powietrze i chciwie zabierają z niego gaz, który się nazywa „tlenem“, a następnie znowu przez te same otwory wydzielają z siebie parę wodną i także gaz, ale już inny — zwany „kwasem węglanym“. Tego właśnie nie rozumiałam, co to jest tlen i co kwas węglany.
— Tlen — powiadają mi — to taki gaz, co w powietrzu się mieści i bez którego życie byłoby niemożliwem; bez niego udusilibyśmy