Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z początku mama Natalci nie chciała przystać na wyjazd córki. Tłómaczyła się, że nie ma ją w co ubrać, że może ona nie będzie umiała zachowywać się w obcym domu, i wiele innych czyniła uwag. Ale babcia upewniła ją, że będzie ją traktowała, jak drugą wnuczkę.
— Córka pani tymczasem na wsi zdrowia nabierze — mówiła babcia — u nas powietrze wyborne, nie tak duszno i parno, jak w Warszawie. Będą sobie obie panienki po ogródku razem biegały i bawiły się.
Widać, że przekonała poczciwą kobietę, bo ta już nie zaprzeczała więcej, podziękowała babci i obiecała przyprowadzić córkę na pociąg o godzinie 10 wieczór.
— Natalciu — powiadam — słyszałaś, co babcia mówi: będziesz jej wnuczką, musisz mówić jej „babciu“ i już nie jesteś moją przyjaciółką, tylko siostrzyczką, tak, bo mamy jedną babcię. Zgadzasz się?
— Zgadzam — odpowiada Natalcia do ucha.
Wkrótce pożegnałyśmy się i wyszłyśmy.