Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Czerwiec.

Dziś był popis na pensyi, wielka uroczystość...
O godzinie pierwszej wprowadzono nas do sali, która wyglądała zupełnie inaczej, niż zwykle.
Przy jednej ścianie stał duży stół, nakryty zielonem suknem. Na nim leżały jakieś pięknie oprawione książki i świadectwa dla starszych panien. Na pierwszem miejscu siedział ksiądz, obok przełożona, nauczyciele, nauczycielki, po drugiej i trzeciej stronie sali mnóstwo pań i panów, rodziców uczennic. Wtem, co widzę! drzwi się otwierają, wchodzi babcia moja, droga babunia... Nie wiem, czy to wolno, czy nie wolno, podbiegłam w jednej chwili, ale tylko jej rączki ucałowałam, bo mi kazano zaraz stanąć z innemi uczennicami w szeregu.
Popis rozpoczął się śpiewem chóralnym; prześpiewałyśmy najpierw modlitwę, a potem dwie pieśni poranne. Później panienki popisywały się, grały na fortepianie, deklamowały... a mnie taki strach ogarnął na myśl, że