Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czeć. Nim ludzie nadbiegli, ciało zaczęło się palić, cała poczerniała. Przyjechało „Pogotowie ratunkowe“ i zabrało ją do szpitala.
— Ach, jakie ty straszne rzeczy opowiadasz!... Jak ta kobieta okropnie musiała cierpieć!... To chyba tylko w waszych okolicach ludzi spotykają takie nieszczęścia, — na pensyi nic podobnego nie słyszałam.
— Oho! prawda była! A gdzież murarz spadł z rusztowania? — mówi Jurek. — Naprzeciwko waszej pensyi; sam widziałem, bom pobiegł natychmiast zobaczyć. Tylko, że was nie wypuszczają na ulicę, a gdy idziecie na spacer, to jak gęsi jedna za drugą wleczecie się po Nowym-Świecie i Alejach.
— A wy to niby na ulicy siedzicie — spytałam trochę obrażona — żeś nas gęsiami nazwał?
— Nie siedzimy ciągle, tylko biegamy za sprawunkami.
Usiadł i zaczął mi opowiadać, jak on to pomaga ojcu, stolarzowi, gdy wróci ze szkoły.
Potem i inne dzieci zaczęły opowiadać, jak co każde z nich robi w domu.
Okazało się, że jedne pilnują młodszego