Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po drodze obmyśliłam, że placek poślę Natalci, bo ona mi mówiła, że nigdy w domu święconego nie mają, a nawet nie wie, jak smakują mazurki i placki z rodzenkami.
Gdy opowiedziałam to wszystko pannie Wandzie, zaraz zgodziła się.
— Ale widzisz, Naciu — powiada — posłać tego nie możesz, mogą się obrazić i nie przyjąć: pomyślą, że im ktoś z łaski, jak jałmużnę, daje. Zaniesiesz więc sama i poprosisz serdecznie Natalcię, żeby chciała przyjąć. Wiem, że ci to sprawi wielką przyjemność.
— Tak, paniusiu, to jest wielka przyjemność, że placek od babci, którą nad życie kocham, dostanie się Natalci, mojej najlepszej przyjaciółce. Ale jakże pójdę do niej, przecież nam nie wolno wychodzić z pensyi?
— Już poradzimy sobie. W pierwsze Święto pójdę do moich przyjaciół, zabiorę cię z sobą i wstąpimy razem do Natalci.
Jakże miałam nie uściskać mojej anielskiej nauczycielki! Rzuciłam jej się na szyję i dopóty całowałam, aż mi powiedziała:
— Dosyć, dosyć, Naciu, udusisz mnie.
Mam jeszcze dwa dni, nim pójdę z wizy-