Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niądze zrobię nową. Niesprawiedliwie krzywda wam się stała.
Zabobonna kobieta, co prawda, była zmartwiona. Ale ciężar jej spadł z serca, gdy przekonała się, że żadnej duszy pokutującej w jej domu niema.





24 Grudnia.

Na pensyi pusto. Prawie wszystkie moje koleżanki powyjeżdżały do domu. A jak one się cieszyły, jak biegały, podskakiwały, jak ściskały i całowały koleżanki z radości! Każda z nich na trzy tygodnie jechała do domu — czemużby nie miały się cieszyć, kiedy wiedzą, że im tak dobrze będzie u swoich? Szczęśliwe! A mnie taki żal ogarnął, że ciągle miałam łzy w oczach. Wyszłam na kurytarz, obejrzałam się, nikogo nie było — stanęłam w kąciku i zaczęłam płakać.
Wtem słyszę, ktoś drzwi otwiera.
Była to nasza panienka. Ona też nie wyjedzie widać na święta.
— Naciu, a gdzieżeś się ty podziała? Szukam cię po wszystkich pokojach. Coś tu robiła?