Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Minęło lat dziesięć.
Miasteczko bardzo się rozrosło: przybyło dużo nowych ulic, domów, nowy kościół. Szkoła została przebudowana, świeżo wybielona, drzewa przy niej rozrosły się szeroko.
Dzieci było w szkole tak dużo, jak nigdy, a wszystkie biegły z niezwykłą wesołością.
Cóż je tam tak ciągnęło?
Dobra, bardzo dobra nauczycielka, panna Barbara. Ona cierpliwie każde dziecko uczy, przyjaźnie do niego przemawia, pamięta o przyjemnościach godziwych; ona to uprosiła starego dziadka, ażeby w czasie pauzy na katarynce dzieciom grał piękne melodye.
Ta dobra nauczycielka, to dawna Basia, która wyrosła na taką piękną panienkę i została nauczycielką. Bóg zrządził, że zamieszkała w tej samej szkole, do której kiedyś chodziła na naukę.
Dziadka niewidomego ma zawsze przy sobie, szczęśliwa, że może go otoczyć staraniem i wygodami.