Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Masz, Basiu, włóż tę sukienkę dziś, przerobiłam ją ze swojej. Zawsze lepiej wygląda, niż twoja.
Dziewczynka zaczęła dziękować, a kobieta jej na to:
— Nie masz za co, przecież nieraz mi usłużyłaś, nieraz wyręczyłaś.
Jeszcze nie wyszła Walentowa, a tu stróżka wbiega zadyszana, przynosząc świeżo wyprasowany biały fartuszek. Ona też chciała się Basi czemś wywdzięczyć.
— Dała mi jedna pani ten fartuch. A ja myślę: co starej po białym fartuchu? niech lepiej sierotka to nosi. Przerobiłam trochę, co się dało, i będzie bardzo dobry.
Basia z radości skacze i śmieje się, ogląda podarunki na wszystkie strony — prawdziwa pani.
Podziękowała raz jeszcze, ubrała się i wybiegła, ażeby się nie spóźnić.
— Basiu, Basiu — woła szewcowa z przeciwka — chodźno do mnie, niech cię przyczeszę porządnie, przygotowałam ci tę oto wstążeczkę do warkoczy. Dlaczegóżbyś ty miała gorzej wyglądać, niż inne?