Strona:Marya Weryho-Las.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odsunięte, ażeby pływać, czyli wiosłować mogło; czy dosyć płaskie ciałko do pływania; czy się nie zaziębi w wodzie. Ale o to już najmniej się troszczy, bo całe kaczątko było żółtym puchem porośnięte. Ucieszyła się bardzo kaczka, że dzieciątko jej tak samo, jak i ona, nad wodami żyć będzie, że dobrze mu na świecie się powiedzie. Podczas gdy się tak rozglądała i przypatrywała, z drugiego jajka pokazało się kaczątko, później z trzeciego i wkrótce w gniazdku siedziało dwanaście żółtych piskląt. Trudno sobie wyobrazić radość matki! Zdawało się jej, że piękniejszych ptasząt nad te, chyba niema na świecie.
— Kwa-kwa-kwa! — głośno zawołała. — Kwakwa! niech wszyscy wiedzą, jaka mnie radość spotkała!
Ale wkrótce niepokój zapanował w gniazdku. Kaczątka zaczęły piszczeć, wołać o jedzenie. Kaczka w kłopocie, co tu robić! Trzeba je do stawu sprowadzić, ale jakim sposobem? Schodzić z drzewa nie potrafią, latać nie umieją... Myśli kaczka, myśli, a tu dzieci spokoju nie dają: tak się drzeć zaczęły, że matce aż w uszach zadzwoniło.
Kie namyślając się dłużej, bierze dziobem swoim za szyję najstarsze pisklątko, wychodzi parę kroków z gniazdka i buch! kaczątko do wody. Okropnie się przestraszyło maleństwo, myślało, że matka za karę wrzuciła je do wody, że zaraz zginie... ale nic mu się nie stało, parę koziołków tylko przewróciło w wodzie. Matka tymczasem pospieszyła do innych