Strona:Marya Weryho-Las.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łasu. Wszystkie ptaki domyśliły się, że go spotkało jakieś nieszczęście i swych gniazd pilniej strzedz poczęły.
Po niejakim czasie królikom i zajączkom kilkoro dzieci zginęło. Słowem nieszczęście dotknęło prawie każdego.
Po całym lesie rozeszła się wieść o nowym wrogu, który wypijał krew i wyjadał mózg małym stworzeniom.
Zaczęto szukać.
Niebawem wytropiono nieprzyjaciela.
Było to małe zwierzątko, o bardzo ostrych pazurach, które zręcznie wdrapywało się na drzewa i odnajdywało gniazda; czasem nawet właziło w dziuple przez małe otwory i wypijało jaja ptaszkom.
Któś znowu dopatrzył, że skrada się ono tylko w nocy, a skrada się tak cichutko, że nikogo w gnieździe nie zbudzi.
Dowiedziano się, że tym krwi chciwym drapieżnikiem był lękliwy tchórz.
Jak porozumiały się ze sobą ptaki, skąd posłyszały o tem zwierzęta, nie wiadomo...
Dość, że po całej okolicy natychmiast gruchnęła wieść o tchórzu, a każdy strzegł go się w miarę możności.
Co więcej, dowiedziano się że jego bliski krewny, także tchórz, jest podobnym okrutnikiem, wy-