Strona:Marya Weryho-Las.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BRZOZA.


N


Na skraju dużego lasu stała brzoza, duża, sztywna, niby strażnik lasu pilnujący. Na wiosnę przywdziewała swój strój odświętny; zmieniała zestarzałą i popękaną korę na nową, zielone połyskujące jej liście rozwijały się w całej pełni, puszczała nowe pędy. O, była wtedy wspaniałą!

Cień rzucała daleko, woń rozwiewała wkoło, a każdy ją podziwiał. Mało to jednak obchodziło brzozę, co o niej mówiono; nie zważała nawet na to, jak naokoło niej roiły się owady, jak liszki obłaziły jej liście. Spokojnie przyglądała się walce, jaką toczyły ze sobą dokoła różne stworzenia. Raz pająk łapie w sidła muchę, a jego samego porywa jaskółka. To znowu wróbel przyleci i pochwyci