Strona:Martwe dusze.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zyka. Zresztą i trudno było, bo takie nawijały się na myśl interesujące szczegóły, że nie można było im się oprzeć: powiedział nawet imię wsi, w któréj miał być ślub dany, mianowicie: Truchmaczewka, a pop ojciec Sidor miał za to dostać 75 rubli; aleby się był nigdy na tak małą sumę nie zgodził, gdyby go Nozdrew nie nastraszył, obiecując donieść, że dawał kiedyś ślub Michajłowu z jego kumą; że on, Nozdrew, pożyczał swego powozu i przygotował na wszystkich stacyach rozstawne konie. Szczegóły doszły do tego, że wymieniał nawet nazwiska jemszczyków (woźniców). Spróbowali napomknąć coś o Napoleonie, ale sami nie byli radzi z tego, bo Nozdrew takie niestworzone zaczął pleść baśnie, że splunąwszy, wszyscy od niego odstąpili — i wszyscy się zgodzili na to przysłowie: „rób ty co chcesz, a byk mleka nie da.“ Otóż pozostali urzędnicy jeszcze w gorszém położeniu, jak przedtém, i sprawa tém się skończyła, że żadnym sposobem nie mogli się dowiedzieć, co to za jeden był Cziczików. Z tego jasno się pokazuje, jakiego rodzaju stworzeniem jest człowiek: bywa on mądry, rozważny, przedsiębiorczy, gdy rzecz chodzi o innych, a nie o siebie. Jakich on stanowczych i wstępnych rad udziela w trudnych przypadkach życia! „Ach, jaka tęga głowa!“ woła tłum, „jaki prawy charakter!“ A niechno spadnie