Strona:Martwe dusze.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nam się, że już wszystko zrobione. I tak naprzykład, zawięzujemy towarzystwo dobroczynności dla biednych, składamy znaczne ofiary, ale zaraz żeby uczcić taki szlachetny postępek, wydajemy ogromny obiad dla znaczniejszych urzędników miasta, naturalnie za połowę zebranych pieniędzy; za resztę najmujemy wspaniałe mieszkanie dla komitetu, z opałem i stróżami. Ostatki, pięć rubli i pół, przeznaczamy dla biednych, a w ich użyciu nawet nie możemy się zgodzić.
Dzisiejsze zebranie było wcale innego rodzaju; ono było spowodowane koniecznością. To nie o jakichsiś tam biednych, lub obcych chodziło, ale chodziło o każdego urzędnika osobiście, chodziło o nieszczęście grożące każdemu, zatém musiała koniecznie istnieć zgoda. Mimo tego wszystkiego jednak, djabli wiedzą, jaki był rezultat. Nie mówiąc już o niezgodzie właściwéj wszystkim zebraniom, w zdaniach zebranych panowała jakaś niezrozumiana niedeterminacya: jeden mówił, że Cziczików fabrykuje fałszywe pieniądze, a potém sam dodawał: „a może być, że i nie fabrykuje“; drugi twierdził, że Cziczików jest urzędnikiem osobnéj kancelaryi jenerał-gubernatora, ale zaraz mówił także: „zresztą, djabli go wiedzą.“ Przeciwko téj myśli, żeby Cziczików był przebranym zbójcą, powstali wszyscy; uważali, że oprócz powierzchowno-