Strona:Martwe dusze.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A co wam potrzeba?
— Przyjechałem wam udzielić zawiadomienie, które otrzymałem, że znajdujecie się pod władzą sądu aż do czasu ukończenia śledztwa w waszéj sprawie.
— Co za głupstwo, w jakiéj sprawie? rzekł Nozdrew.
— Byliście wmięszani w sprawę wysmagania rózgami obywatela Maksimowa i to po pijanemu.
— Wy kłamiecie! ja nigdy na oczy nie widziałem Maksimowa!
— Niech pan pozwoli sobie powiedzieć, że jestem oficerem. Możecie tak się odzywać do waszych sług, ale nie do mnie.
Ale Cziczików nie czekał, co na to odpowie Nozdrew, pochwycił czém prędzéj czapkę, i po za plecami kapitana isprawnika, wyszedł na ganek, siadł do bryczki i kazał Selifanowi poganiać konie co tylko sił.


Rozdział V.

Bohater nasz stchórzył jednak porządnie. Chociaż bryczka leciała na przepadłe i wioska Nozdrewa dawno już znikła z oczu za polami, odłogami i pagórkami, on jednak ciągle oglądał się za siebie ze strachem, jak by oczekując, że tuż,